Pamiętam moment, gdy będąc na urlopie macierzyńskim nie mogłam się doczekać chwili, gdy mój mąż wreszcie wróci do domu. Odliczałam czas do jego powrotu zmieniając pieluchy, gotując obiad i ogarniając dom. I można sobie dopowiedzieć, żona czeka na powrót męża, aby wspólnie popławiać się w przytulności domowego zacisza – iście hollywoodzki obrazek, jednak szczerze – chciałam po prostu pogadać z kimś dorosłym. Gdy przychodził wreszcie ten moment, dopadałam swoją ofiarę z przygotowanym milionem pytań: Jak minął Ci dzień? Kogo spotkałeś? Co słychać u X czy Y? Biedak był skazany na przesłuchanie rodem z KGB czy FBI, choć jedyne czego pragnął to po prostu odpocząć. Gdy po ogniu pytań – jak? Po co? Dlaczego? padało wreszcie w moją stronę ciche – jak minął mój dzień – oprócz tradycyjnego opisu jaka była dziś kupa (niemowlaka oczywiście), koncentrowałam się na tym, co dziś na obiad. MA SA KRA!!!!
I wtedy pomyślałam – O nie, nie będę żoną od pomidorowej! Kocham niezależność, wyzwania i poczucie, że dzień znowu może mnie czymś zaskoczyć. Chcę mieć wybór jak ma wyglądać moje życie.
Nie chcę strachu o to, że gdy ten wymarzony On spotka nową miłość na swojej drodze, bo jak często bywa, zakochał się teraz tak na zabój i pierwszy raz – ja będę trzęsła się z pytaniem w głowie – co teraz będzie? Nie chcę się pytać, czy mogę sobie kupić bluzkę, sukienkę czy szminkę. Nie chcę siedzą na starość w fotelu myśleć, że mogłam zrobić wiele rzeczy inaczej. Chce cieszyć się swoimi sukcesami, wspólnie i świętować udane projekty. Ja jestem dla siebie ważna tak jak reszta mojej rodziny. Ja szczęśliwa = wszyscy inni też. Co dziecku po sfrustrowanej matce, która owinie je nicią swoich oczekiwań i pragnień? A co będzie jak ono odważy się i dorośnie? Zamknie drzwi do swojego pokoju i będzie chciało spędzać czas ze znajomymi? Dojrzewanie, wiek nastoletni i dorosłość z pewnością nadejdzie, a gdzie wtedy będziesz Ty ze swoimi marzeniami? I wiecie co, paradoksalnie największa krytyka spotkała mnie ze strony innych kobiet – bo jak matka chce wrócić do pracy to jakby swoje dziecko kochała mniej. WTF!!!!!

Złożyło się tak, że w czasie, gdy moja starsza córka się urodziła, studiowałam zaocznie. Gdy trzy tygodnie po porodzie zjawiłam się na zajęciach, na których być musiałam, aby zaliczyć rok „gang mam” dopadł mnie z pytaniem – A z kim zostało dziecko? Z mężem? Jak to z mężem? Kurde – tak to. Jak mówiła położna z oddziału poporodowego świdnickiego szpitala, która wręczała wystraszonym tatusiom dziecko – Tego się nie da zepsuć. Głęboko wierzę, że nasi partnerzy równie mocno jak my kochają swoje dzieci i potrafią się nimi świetnie zająć tak samo jak obsłużyć pralkę czy zmywarkę. Jeśli każdy ogarnia pilot od telewizora, to dziecko i część domowych obowiązków też – wierzcie mi. A wiecie co się wtedy dzieje? Choć bycie matką, żoną czy kochanką cię uszczęśliwia i nie chcesz po prostu pracować (bo wybór to prawo każdego) – masz czas dla siebie, swoich pasji i pragnień, w których możesz się realizować. Może odkryjesz właśnie to co cię uszczęśliwia, relaksuje i w czym czujesz się dobrze.
Może stworzysz z tego biznes, że ja pitolę a Twój partner spojrzy na Ciebie inaczej, z dumą – patrzcie to „moja” kobieta i klękajcie narody!!! Dlatego zastanów się co cię uszczęśliwia i dlaczego – i rób to. Bo jak piszemy często – Twoje życie ma datę ważności i nie ma co odkładać szczęścia na później.